Bueno Bros - wywiad

by - 17:27:00

Bracia Marcin i Michał Trzcińscy to świetny duet, jak sami piszą są: "stworzeni do muzyki, tworzący muzykę i muzycznie oddani różnym formom tworzenia. Od lat niezmiennie. Zmienność wykazywały płynnie tylko radiostacje, inspiracje i digitalizacje". Poniższy wywiad przeprowadzi Was przez początki powstawania duetu, aż po plany na najbliższy czas. Zapraszamy do lektury!



- Moim skromnym okiem Bueno Bros. zyskało rozgłos zaraz po tym jak wygraliście konkurs Hey. Później na płycie "RE-MURPED!" pojawiły się wasze remixy i wspólne koncerty z zespołem Hey. Powiedzcie proszę, jak wyglądała współpraca z zespołem Katarzyny Nosowskiej? Jak przyjęła Was publiczność?
Tak to bylo, że kiedy mieszkaliśmy jeszcze na 2 różnych krańcach Europy wystartowaliśmy w konkursie na remiks utworu "Makro" Nosowskiej i zupełnie przypadkowo nasze remixy znalazły się wśród piątki wyróżnionych. Temat powrócił po wydaniu płyty "MURP". Dla nas praca z Heyem to spełnienie marzeń. Rzeczywiście do tamtej pory, jako Bueno Bros czasami tylko graiśmy w Shoreditch, czy Dalston, czasami poza Londynem.
Prace nad płytą trwały od października 2009 do maja 2010, powstało wiele różnych wersji, ale ostatecznie przekazaliśmy Heyowi 5 z nich.
Później były próby, praca z zespołem Hey and nowymi aranżacjami i wspólna trasa. To było dziwne, grać audiofilskiego seta przed publicznością, która przyszła na rockowy koncert. Ale mimo to spotkaliśmy się z pozytywną reakcją osób, które często podchodziły i dzieliły się wrażeniami.
- Jak wyglądałaby Wasza przygoda z muzyką gdyby nie ten konkurs? Michał dalej pracowałby w radiu, a Marcin produkował muzykę? Czy może już wtedy myśleliście nad stworzeniem płyty i koncertowaniu po Polsce, Wielkiej Brytanii lub innych ciekawych miejscach?
Ciężko powiedzieć, otwarcie było dosyć mocne. Prawdopodobnie byłoby tak, jak mówisz. Fakt, że w tym momencie skupiamy się na Polsce, być może gdyby nie Hey, gralibyśmy głównie w UK.
- Macie za sobą występy na wielu festiwalach: The Great Escape Festival, Heineken Opener Festival , Audioriver, Męskie Granie. Który z nich był dla Was największym wyzwaniem? Który podobał Wam się najbardziej?
Każdy jeden z wymienionych był szczególny. Pierwsze granie na Openerze było stresujące, bardzo się na to cieszyliśmy; Męskie Granie było magiczne, 12000 osób, jak sen; na Audioriver czujemy się jak w domu z uwagi na profil festiwalu.
- Po powrocie z Męskiego Grania w Żywcu pojawiliście się na płycie zespołów: Jazzpospolita i Brodka. Jak przebiegała współpraca?
Z tego co wiemy, to Monika Brodka trochę eksperymentowała z tymi remiksami. Akurat tak się stało, że ten nasz pasował jej do koncepcji "LAX". W sumie z Moniką osobiście spotkaliśmy się dopiero na "Męskim Graniu".
Jeśli chodzi o Jazzpo, to początkowo było to dość standardowe - chłopaki napisali email z propozycją zremixowania utworu. To był okres, kiedy musieliśmy wszystkim odmawiać, z uwagi na zaangażowanie w inne projekty, ale im nie chcieliśmy. Później tak od słowa do słowa, od spotkania do spotkania i tak powstał, a w zasadzie jeszcze powstaje projekt Jazzpo+Bueno. Zobaczymy co z tego wyniknie, ale wydaje się, że doskonale się rozumiemy. Prace rpzebiegają w przesympatycznej atmosferze.
- Z zespołem Jazzpospolita nawiązaliście większą współpracę, która zaowocowała wspólnym koncertem w Warszawie. Jak wam się grało na jednej scenie?
Pierwsze doświadczenie tylko upewniło nas, że to dobra droga. Z naszej strony możemy powiedzieć, że chcemy więcej! 
- Planujecie kolejne wspólne projekty z Jazzpospolitą?
Zaczynamy tworzyć, kombinować, aranżować i koncertować, ale nacisk kładziemy na jakość, niekoniecznie na ilość koncertów. To ma być szczególny projekt.


- Na swoim koncie macie również współpracę z projektantami mody Marcinem Paprockim i Mariuszem Brzozowskim. Wystąpiliście na ich pokazie mody, grając muzykę na żywo. Nie jest to zbyt częste zjawisko. Czym różnił się ten występ od koncertu? Czy muzyka na potrzeby pokazu była przygotowywana we współpracy z projektantami czy mięliście przysłowiową „wolną rękę”?
Oj nie wolną rękę to nie, choć poziom zaufania jest ogromny. Marcin i Mariusz są koneserami muzyki, którą my również lubimy. Dla nich muzyka jest ekstremalnie ważna. Jeśli choćby jeden dźwięk w tle im nie pasuje, natychmiast zwracają na to uwagę. Muzyka musi być przygotowana w 100% i nie ma miejsca na przypadek.
Taki występ przypomina grę do filmu niemego. Takie show najczęściej jest wyreżyserowane co do sekundy.
- Podczas researchu natrafiłem na informację o Waszych planach otwarcia własnej wytwórni płytowej. Czy możecie powiedzieć coś więcej na ten temat?
Tak za kilka tygodni ruszamy z wydawnictwem - Sensefloor, jeszcze wiosną wydamy trzy pirwsze EPki, wkrótce będziemy dzielić się szczegółowymi informacjami. To bardzo ekscytujące pracować z kilkoma bardzo utalentowanymi producentami. Nie możemy się doczekać.
- Czy fakt, że jesteście braćmi jest zaletą czy raczej częstszym powodem do jakichś nieporozumień przy tworzeniu muzyki?
To ułatwienie. Możemy być szczerzy, bez owijania w bawełne zaprotestować, czy nakrzyczeć na siebie. No ale co mamy zrobić jak się obrażamy? Przestać być braćmi? Taki układ nam służy.
- Co ostatnio leci u Was w odtwarzaczach? Jakie utwory polecilibyście naszym czytelnikom?
Nowe wydawnictwa James'a Blake'a, Bonobo, Volor Flex, Shed, czy Nosaj Thing. Polecamy!



Wielkie dzięki braciom Trzcińskim za poświęcony nam czas! Już niedługo kolejne niespodzianki :)


You May Also Like

0 komentarze